Info
Hej!Witam na moim blogu rowerowym :) Zostawilem z tyłu w
sumie: 53796.12 km
offroad: 2520.45 km
średnia: 23.21 km/h i jeszcze jestem za cienki aby smigac szybciej ;)
Pozdrawiam mxdanish
Wiecej o mnie.
Odwiedzone regiony
Statystyki
Ostatnie zdjęcia
165.68 km
09:36 h
Prędkość śr.: 17.26 km/h
Prędk. max.: 40.00 km/h
W górę: 1377 m
CAD avg:
HR avg:
Temp.:8.0 °C
Kal.: 6906 kcal
Rower: RIP - Merida składak
Harpagan
Sobota, 18 kwietnia 2015 · dodano: 18.04.2015 | Komentarze 4
Dziewiczy rejs na Harpaganie i od razu na głęboką wodę. Dystans 200km, 20 checkpointów, i piaszczyste drogi Kociewia...Na miejscu pojawiłem się dzień wcześniej, aby spotkać się z Pawłem, Gosią i może poznać nowe gęby ;) Od razu po przyjeździe impreza wydała się 'swojska', fajny klimat, spanie na sali gimnastycznej, piwko wieczorne, pogaduchy i kilka godzin snu.
Pobudka o 5 rano, ponieważ start naszej grupy został zaplanowany na 6:30, szybkie śniadanko, ubrany, zwarty i gotowy poszedłem po rower a tu deszcz... i to całkiem nie mały. Cóż, nikt nie mówił, że będzie lekko.
Start zgodnie z planem i wspólnie podjętą decyzją zaczęliśmy od punktów na północy (większość organizator rozlokował na południe od startu). Pierwsze kilometry w chlapie, błotku i piachu więc i rower od razu zaczął rzęzić, pięknie się zapowiada nie ma co, pocieszające jest to że nie tylko u mnie się to dzieje :P
Pierwszy punkt poszedł całkiem sprawnie, z resztą nie byliśmy osamotnieni w tym wyborze, potem już odskoczyliśmy od reszty i pojechaliśmy swoimi drogami. Jak tylko pogoda się poprawiła od razu przyjemniej się jechało, nawet wiatr jeszcze nie zdążył popsuć nam humorów. Kolejne punkty wpadały bez większych przygód, no może z wyjątkiem spotkania z wyjątkowo dużym dogiem przy gospodarstwie. Tempo mieliśmy spokojne, ale równe, punkty również znajdowaliśmy raczej bez problemów, jedynie męczące były coraz częstsze drogi piaszczyste na leśnych przecinkach oraz padający sporadycznie deszcz lub deszcz ze śniegiem.
Oczywiście nie ma imprezki bez małej wtopy sprzętowej, nie pamiętam w jakiej wiosce to było ale nage usłyszałem cichy brzęk i hamulce odmówiły współpracy. Okazało się, że wypadła zawleczka od klocków w hydraulikach a wraz z nią jeden klocek wylądował na ziemi. Jak to się stało? Nie mam pojęcia... Na szczęście Gosia znalazła kawałek drutu którym przymocowałem klocki i z taką prowizorką dojechałem już do końca.
Po 6 godzinach zaczynaliśmy odczuwać braki w napojach więc zdecydowaliśmy nadłożyć drogi o zajechać do miejscowości Osie. Szybkie zakupy, mała pauza i dalej w drogę. Na następnym punkcie za zakupami do naszej skromnej grupki dołączył kolega więc od tego momentu jechaliśmy już w czwórkę.Od tego samego punktu nasza podróż skierowała się na północ więc przez same lasy i pod 'lekki wiaterek' ;)
25km przed bazą, zaczynaliśmy liczyć czy aby zdążymy się wyrobić w limicie czasowym i w efekcie zrezygnowaliśmy z kolejnego punktu, a na już sam koniec odskoczyłem od grupy aby na spokojnie zmieścić się w czasie.
Było kilka ciekawych punktów, pod starym wiaduktem kolejowym (tam tez spotkałem rehailitantów Szymka), czy też przy starej kładce niedaleko Kasparusa a poza tym ogónie świetna impreza.
Czas netto: 9:36,17
Czas brutto: 11:50,47
Punkty kontrolne: 15/20
Punkty wagowe: 48/60
Noga podawała spokojnie, więc wiem, że można lepiej pojechać jednak jak na pierwszy raz - jestem zadowolony.
Po wszystkim wciągnąłem spaghetti, opiłem się coli, zapakowałem rower do auta i fruuu do domu. Trochę było żal opuszczać zwłaszcza że zapowiadała się mała imprezka ale trzeba było cisnąć do domu :) Następnym razem nie odpuszczę :)
Nocleg na sali w Kaliskach© mxdanish
Punkt kontrolny pod wiaduktem kolejowym w okolicach Libichowa© mxdanish
Oczywiście selfie© mxdanish
Jedna z wielu piaszczystych dróg lesnych© mxdanish
Moi towarzysze niedoli na Harpaganie© mxdanish