Info
Hej!Witam na moim blogu rowerowym :) Zostawilem z tyłu w
sumie: 53796.12 km
offroad: 2520.45 km
średnia: 23.21 km/h i jeszcze jestem za cienki aby smigac szybciej ;)
Pozdrawiam mxdanish
Wiecej o mnie.
Odwiedzone regiony
Statystyki
Ostatnie zdjęcia
157.64 km
05:16 h
Prędkość śr.: 29.93 km/h
Prędk. max.: 47.00 km/h
W górę: 934 m
CAD avg: 80
HR avg:
Temp.:15.0 °C
Kal.: 7892 kcal
Rower: 2Danger ex. Spec
Rozruch po pierścieniu
Niedziela, 12 lipca 2015 · dodano: 12.07.2015 | Komentarze 1
Tak tak, rozruch po tygodniu. Nie mogłem sie zdecydować aby wcześniej siąść na rower i cokolwiek pokręcić. Palce w dłoniach nadal nie doszły do siebie, tak jak i u nóg z resztą. No ale po tygodniu leżenia bykiem, grilowania, piwkowania i wędkowania trzeba było w końcu się ruszyć.Rower wyciągnąłem z bagażnika (tak leżał tam biedny przez cały tydzień), złożyłem, wyczyściłem i nasmarowałem.
Rano o 4:30 pobudka, mikro śniadanie (dwa batoniki) i w drogę.
Na zewnątrz zimno i nadal wieje całkiem mocno. Z prognoz będę miał w twarz aż do Ruciane Nida ale nic to jadę. Przez miasto się przekulałem tak aby się jeszcze rozruszać po przebudzeniu, ulice po wczorajszej imprezie wyglądają jak scena z Walking Dead, pełno niedobitków, ledwo się poruszających młodych ludzi, lub tez po prostu śpiących na przystankach :) Będą mieli ciężką niedzielę :)
Do Nowej Wsi spokój, pusto na drodze, skręcam na Białą Piską, ignoruję zakaz dla rowerów (korzystam z wczesnej niedzielnej pory) i jadę. Wieje w gębę, całkiem mocno, jest też delikatnie pod górkę ale wszystko to rekompensuje super asfalt. Mimo, że kręcę całkiem dynamicznie, po godzinie jazdy nadal mi zimno, cholera, a myślałem, że ubrałem się ciepło. Jakoś trasa idzie, do Pisza bez problemu, pojawia się słońce więc i mi robi się cieplej, jest dobrze. W Piszu szybka fotka na moście i jadę dalej. Odcinek do Rucianego prosty jak strzała, nie przeszkadza nawet wiatr więc przemykam go momentalnie i stawiam się w Rucianem, krótki przystanek na sikanie za miastem i jadę dalej na Uktę - Mikołajki. Od Ukty trochę gorszy asfalt, ale nadal porównując z pierścieniem jedzie się jak po szkle :P
W Mikołajkach zatrzymuję się na fotkę na moście i zakupy w sklepie. Wypijam puszkę coli i wciągam serniczek (jest mega pyszny ale pewnie dlatego że jestem po prostu głodny). Na pauzie podjeżdża do mnie gość na szosie, wymieniamy kilka zdań, kolega jest z Garwolina, sympatycznie się gadało ale się żegnamy i jadę dalej.
Od Mikołajek powinienem mieć już wiatr sprzyjający, w sumie by się zgadzało ale dopiero od Pszczółek. Od tej pory już nieźle niesie. Górki idą niektóre niezauważalnie, przelotowa 33-34 km/h, w tym tempie mijam Orzysz i zbliżam się do Ełku. Wiatr ciągle pcha, noga nawet podaje ale czuję zmęczenie i mimo wszystko nadal efekty uboczne po pierścieniu. Nie mogę znaleźć wygodnej pozycji na kierownicy, bo dłonie stale odrętwiałe.
Z Orzysza do Ełku średnia ponad 32km/h :) czad
Doszły dwie gminy - Ruciane Nida i Piecki