Info

avatar Hej!
Witam na moim blogu rowerowym :) Zostawilem z tyłu w
sumie: 53796.12 km
offroad: 2520.45 km
średnia: 23.21 km/h i jeszcze jestem za cienki aby smigac szybciej ;)
Pozdrawiam mxdanish
Wiecej o mnie.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Odwiedzone regiony

Statystyki

Pogoda w Rumi

Ostatnie zdjęcia

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
208.00 km 09:47 h
Prędkość śr.: 21.26 km/h
Prędk. max.: 50.00 km/h
W górę: 1125 m
CAD avg: HR avg:
Temp.:29.0 °C Kal.: 8639 kcal
Rower: Radon

Tour de Zachodniopomorskie Dzień 3

Piątek, 14 sierpnia 2015 · dodano: 17.08.2015 | Komentarze 0

Noc minęła raczej słabo, młodzi ludzie przy ogniskach odpalali petardy, a dwie parki zbłądzonych duszyczek postanowiły w okolicach mojego namiotu głośno się zabawić. Plus był taki, że był to młodzieńczy seks więc - głośny i krótki :D:D po 3-4 minutach spałem dalej w ciszy i spokoju :D
Obudziłem się o 6 lecz szybko okazało się, że godzina czasu to zbyt mało na ogarnięcie się, złożenie namiotu, spakowanie do sakw, zjedzenie śniadania i wybranie się w drogę, tak więc wyruszyłem tuż przed 7:30 żegnając się z poranną spokojną taflą jeziora :)



Od rana wieje i to wieje dość mocno i na dodatek w kierunku zapowiadającym całodzienną walkę z wmordewindem. Na początku jadąc krajową 31-ką zatoczyłem niewielką pętelkę zahaczając o dodatkową gminę po czym wróciłem na zaplanowaną drogę. Po wczorajszych doznaniach na leśnych duktach zdecydowałem, że będę od tej pory w miarę możliwości unikał słabych nawierzchni a wybierał raczej mocno utwardzone, nawet kosztem paru dodatkowych kilometrów.



Po 2h jazdy pojawił się mały problem - okazało się, że firma, która miała dostarczyć mi w międzyczasie kilka produktów nawaliła i musiałem telefonicznie tłumaczyć się moim klientom dlaczego nie dostaną zdjęć na czas :/ Pochłonęło to mnóstwo czasu i masę moich nerwów ale sprawę załatwiłem i udałem się w dalszą drogę.


Po około 30 minutach jazdy dotarłem do strefy granicznej o tej chwili jechałem już wzdłuż granicy, oglądając względnie płaskie krajobrazy nadodrzańskie. Całkiem przyjemne asfalty, lasy i gdyby nie silny wiatr w twarz oraz wysoka temperatura, nie miałbym na co narzekać :)


Na chwilę zatrzymałem się w Siekierkach przy muzeum, szybka fotka przy czołgu i pojechałem dalej. Coraz bliżej Szczecina ;)



Od przejścia granicznego w okolicach Osinowa Dolnego zjechałem na przygraniczną drogę strażników, która biegła wzdłuż wału przeciwpowodziowego przy Odrze. Droga ułożona z płyt więc tempo spadło ale dzięki temu, że napotkałem zerowy ruch, mogłem dać stopom odpocząć. Ból dokuczał niemalże od rana więc posłuchałem się kolegi, który na pierścieniu polecił mi czasem zdjąć buty i pokręcić trzymając stopy po prostu na wierzchu. Muszę przyznać że ulga wielka i mimo, że chwilowa, dała ogromną przyjemność.



W Bielinku zabrakło mi napojów :( zatrzymałem się na chwilę aby dolać resztki zapasów do bidonu i poszedłem popatrzeć na Odrę. WOW WOW WOW co tam się działo!!! Bolenie atakowały co kilka sekund, raz nawet chyba widziałem atak suma. Kurde tam jest masa ryb!! Jako zapalony wędkarz dostałem ślinotoku i żałowałem, że nie mam ze sobą wędki. Zobaczył to miejscowy wędkarz i chyba moja mina mówiła wszystko bo zaczęliśmy całkiem długą rozmowę o rybkach... heh gdzie te mazurskie ryby z dawnych lat...
Może się kiedyś tam wybiorę z wędką, spinningowanie nad Odrą to będzie moje kolejne małe marzenie :)



Ten sam Pan podpowiedział również, że pierwszy sklep jest kilka km przede mną, jednak gdy dotarłem na miejsce, pani zamknąwszy mi drzwi przed nosem i powiedziała, że wody mi nie sprzeda, bo nie... bo kasę ma wyłączoną i nic nie może zrobić. Dodam że była 13:00 w piątek :/ Wkurwiony zawinąłem się i pociągnąłem do Piasku - kolejnej miejscowości, gdzie kupiłem 3 butle wody na zapas. Będzie ciężej ale przynajmniej nie umrę na suchoty ;)


Tuż za Piaskiem czekał mnie przerywany podjazd około 6 km i 90 m w górę. Niby niewiele ale w najgorszym momencie wyszło ponad 10% więc nieźle, wiatr nie ustępował a słońce paliło. Full lampa jak to się mówi. Krótko mówiąc miałem dość.
Do Gryfina dokulałem się nie robiąc już zdjęć, od Gryfina do Szczecina podobnie, jedynie z małą różnicą, od Gryfina do Szczecina ciągnął się fatalny asfalt. FATALNY!!


W Szczecinie musiałem przedostać się na drugą stronę mostów.



Nie miałem czasu na oglądnie starówki, jedynie powspinałem się na miejskie górki, zdobywając kolejne szczecińskie DDR-y, mijając kolejne brukowane uliczki wydostałem się poza miasto w kierunku Kołbaskowa.
Dalej już jechałem spokojnymi drogami w kierunku północnym na Nowe Warpno gdzie miał być już koniec dzisiejszego etapu. Niemalże ciągle lasami, po nowych pounijnych asfaltach dotarłem na miejsce po 20 tuż przed zachodem słońca.
Zupełnie przez przypadek znalazłem stary dworek nad zalewem i po wypytaniu się mieszkańców odnalazłem kobietę zarządzającą terenem, po czym otrzymałem zgodę na rozbicie namiotu na obiekcie.



Piękne miejsce, równy trawnik, dostęp do wody, nic więcej nie trzeba. Szybko się rozbiłem, wykąpałem, obejrzałem filmik na you tube z telefonu i po skończeniu piwka poszedłem spać.
Noc zapowiadała się mega spokojnie i tak też było :)






Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ruchy
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]