Info

avatar Hej!
Witam na moim blogu rowerowym :) Zostawilem z tyłu w
sumie: 53796.12 km
offroad: 2520.45 km
średnia: 23.21 km/h i jeszcze jestem za cienki aby smigac szybciej ;)
Pozdrawiam mxdanish
Wiecej o mnie.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Odwiedzone regiony

Statystyki

Pogoda w Rumi

Ostatnie zdjęcia

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
340.70 km 16:17 h
Prędkość śr.: 20.92 km/h
Prędk. max.: 51.00 km/h
W górę: 1343 m
CAD avg: HR avg:
Temp.:28.0 °C Kal.:13746 kcal
Rower: Radon

Tour de Zachodniopomorskie Dzień 4 i pół :)

Sobota, 15 sierpnia 2015 · dodano: 17.08.2015 | Komentarze 2

Poranek idealny na rower - mały wiatr, pełne zachmurzenie, temperatura około 18-20 stopni. Rewelacja. Pakowanie poszło sprawnie więc znowu około 7:30 byłem gotowy do drogi.
Na dzień dzisiejszy postanowiłem zaeksperymentować, dzień wcześniej wieczorem ustawiłem mostek na plus aby podnieść swoją postawę na rowerze, na noc wysmarowałem zadek oraz stopy sudokremem oraz rano wziąłem ketonal.
Niestety miałem tylko 2 bidony picia więc musiałem szybko znaleźć jakiś sklep. Była to sobota i to święto więc marne szanse abym coś znalazł na wioskach. Fart dopisał mi zaraz na początku kiedy to spotkałem miła panią podlewającą kwiaty w ogrodzie. Poproszona, szybko nalała mi butelkę zimnej wody, zamieniłem 2-3 zdania i podziękowawszy pojechałem dalej dużo spokojniejszy z zapasem picia :)
Nie wiem czy to eksperyment z mostkiem, czy to maść na noc, czy też ketonal ale 50 km do Szczecina przeleciałem bezboleśnie. Było na tyle dobrze, że bez postoju przejechałem też z rozpędu Szczecin i dopiero za granicami miasta znalazłem Orlena gdzie zjadłem hot doga na śniadanie ;)
Dodam tylko, że Szczecin od strony Polic okropny... Jakbym jeździł po Gdańskiej Oruni. Masakra.


Na kolejnym odcinku drogi nie ma co opowiadać, wiatr boczny nie przeszkadzający pozwalał na spokojną miarową jazdę do Goleniowa, gdzie zmieniłem kierunek na bardziej północno-zachodni. Przebijałem się pośród lasów i pól, droga którą wybrałem była tzw. drogą alternatywną nad morze, więc możecie sobie wyobrazić jaki był ruch samochodowy w sobotnie przedpołudnie. Mimo wszystko jechało mi się rewelacyjnie, na tyle rewelacyjnie, że tuż przed Wolinem w głowie mojej pojawiła się myśl, czy aby nie spróbować skrócenia wyprawy poprzez zrezygnowanie z dnia piątego i przejechania ostatniego etapu ciągiem w nocy z soboty na niedzielę.
Na kolejnym postoju, przejrzałem mapę i po wycięciu kilku odbić w bok z wojewódzkiej drogi (dalej już nad samym morzem) mogę zaoszczędzić parę kilometrów i dotrzeć do samochodu nad ranem.
No ale nadal to tylko jakaś myśl, która powoli kiełkowała w główce.


W Wolinie byłem zmuszony jechać krajową 3-ką, szerokie pobocze pomogło i dzięki temu jechało się nieźle. Za Międzyzdrojami w kierunku Świnoujścia, ruch się podwoił, więc zdecydowałem, że zaraz za granicą gminy Świnoujście, zawrócę w kierunku Międzyzdrojów aby dalej jechać już zgodnie z planem.


W Międzyzdrojach rój ludzi, szybki postój na stacji i trzeba było śmigać dalej, zwłaszcza że jeśli będę jechał nockę to trochę drogi jeszcze przede mną, a nie zauważyłem aby stopy mniej bolały.
Tuż za miastem podjazd w Wolińskim Parku Narodowym, niby niewielki ale odczuwalny. Na nim tez dogoniłem parę sakwiarzy którzy wybrali się na trasę wzdłuż wybrzeża i docelowo lecą na Hel. Szybko jednak rozstaliśmy się, bo dziewczyna najwyraźniej miała dość i gość musiał w końcu na nią poczekać.

Na stacji w Międzyzdrojach dokonałem cudownego odkrycia, wręcz banalnego sposobu na upały. Kupiłem lód w kostkach i zanim do bidonów nalałem wody zasypałem je kostkami do pełna. W ten sposób miałem zimne picie na jakąś godzinę, a niewykorzystany lód owinąłem w trzy siatki i do sakwy. Okazało się, że po godzinie jest w niezłej kondycji i mogłem go wykorzystać do kolejnej porcji picia. Takie tez zakupy były standardem od tej pory :) a ja delektowałem się zimnymi napojami oraz używałem zimnego bidonu do okładów na kark :)


Wzdłuż wybrzeża monotonnie, podobne klimaty w mijanych miejscowościach, zawalone parkingi, potężny ruch na ulicach, fatalne DDR-y, ot cały relaks rowerowy nad morzem ;)
Jakoś dotarłem do Rewala, gdzie postanowiłem nie zjeżdżać z drogi i jechać dalej 102-ką do Trzebiatowa. Powoli też robiło się późno, ruch się zmniejszał (co było plusem), rosła ilość owadów (co było minusem), dlatego też w Trzebiatowie ubrałem się na długo rękaw a rower uzbroiłem w lampkę przednią. Moje chęci malały okrutnie. Prognozy mówiły o burzach od 23:00 więc chciałem zrobić wszystko aby dotrzeć do Kołobrzegu przed nimi. Udało się w ostatniej chwili. Gdy dotarłem na stację zaczęło padać i grzmieć. Kurde słabo to wyglądało, perspektywa noclegu na Orlenie nie była interesująca ale z dwojga złego lepiej tak niż na przystanku gdzieś w polu.


Deszcz się uspokoił po pół godzinie a po burzy nie było śladu więc postanowiłem ubrać ortalion i spróbować dojechać do następnej stacji w Będzinie. Krajowa 11-tka nudna, po ciemku, w kałużach, auta świeciły po oczach (część ma w dupie rowery i nawet nie wyłącza świateł drogowych - buraki na wakacjach) ale z wielkim bólem, w końcu dotarłem na zaplanowany postój.
Padałem na ryj. Dawno się tak źle nie czułem w kwestii zmęczenia i spania. Wypiłem gorącą herbatkę i już miałem jechać dalej gdy przyszła kolejna fala deszczu. No cóż... trzeba odczekać. Położyłem się na ziemi i chyba przekimałem kilka minut (a przynajmniej tak mi się zdawało). Trochę lepiej mi się zrobiło, wypiłem kawkę a zegarek pokazał okrutną prawdę - zabawiłem na stacji prawie godzinę... łoooo ostro.


Byłem już tak zdesperowany, że gdyby mi ktoś zaoferował transport to bym skorzystał. Nikt się taki nie pojawił więc trzeba było jechać dalej. Następna miejscowość na liście – Mielno, jakże odmienne od poprzednich miast nadmorskich. Mimo 3:00 nad ranem setki młodych ludzi na ulicach, wszechobecny seks, alkohol, niemalże nagie dupska krążące po ulicach przypomniały mi o wspaniałych studenckich latach :P


Dalej nie będę się rozpisywał. Do auta zostało 60 km, całość w trybie wegetacji odliczając kilometry do mety.
Na metę dojechałem o 6 rano, zdrzemnąłem się 30 minut w samochodzie i od razu było lepiej po czym pojechałem do domku z niespodziewaną wcześniejszą wizytą ku uciesze rodziny :)


Podsumowanie całości:


- w sumie 950km, nie wiem ile po drogach nie asfaltowych ale policzę to później. obstawiam że około 120-150km.
- namiot - zdecydowanie lepiej zdaje egzamin niż kwatery, ponieważ w razie jakiejś sytuacji można się rozbić w niemalże dowolnym miejscu.
- stwierdzam z przykrością, że 200 km z sakwami po drogach nie asfaltowych to zbyt dużo. W momencie kiedy jechałem asfaltami to dystans był ok ale na takie wycieczki jak ta muszę planować dniówki na około 150 km.
- fizycznie bez problemu, zdrowie jest więc można śmigać.
- z tyłkiem problemów praktycznie nie ma. Inwestycja w Brooksa przyniosła efekt co najmniej zadowalający.
- jest niewielki problem z dłońmi ale myślę że jak dostosuję lemondkę da się z tym żyć.
- problemem jest natomiast dyskomfort w stopach. Pójdę do lekarza może jest to wyleczenia, inaczej będzie ciężko na BBT2016 :/
- muszę również zacząć pisać jakieś notatki pod koniec dnia bo po całej wyprawce dużo mi umyka z głowy i podejrzewam, że w mojej relacji będą znaczące braki ;)


Zaliczone gminy - niezłe żniwa - 56 sztuk :) (54 w Zachodniopomorskim i 2 w Lubuskim)


Bobolice, Borne Sulinowo, Czaplinek, Malechowo, Polanów, Postomino, Sławno - teren miejski, Sławno - obszar wiejski, Szczecinek - teren miejski, Szczecinek - obszar wiejski, Wałcz - teren miejski, Wałcz - obszar wiejski, Wierzchowo, Dobiegniew, Strzelce Krajeńskie, Barlinek, Bierzwnik, Człopa, Dębno, Drawno, Krzęcin, Myślibórz, Nowogródek Pomorski, Pełczyce, Tuczno, Boleszkowice, Cedynia, Chojna, Dobra (Szczecińska), Goleniów, Gryfino, Kołbaskowo, Mieszkowice, Moryń, Nowe Warpno, Police, Przybiernów, Stepnica, Szczecin, Widuchowa, Będzino, Darłowo - teren miejski, Darłowo - obszar wiejski, Dziwnów, Kamień Pomorski, Karnice, Kołobrzeg - teren miejski, Kołobrzeg - obszar wiejski, Mielno, Międzyzdroje, Rewal, Sianów, Siemyśl, Świnoujście, Trzebiatów, Ustronie Morskie, Wolin


Mapka całej trasy skumulowana





Komentarze
dodoelk
| 19:20 piątek, 28 sierpnia 2015 | linkuj widziałem wcześniej wpis, ale dopiero tera miałem czas przeczytać. Dopiąłeś swego :) Co do relacji ja kiedyś stosowałem dyktafon w empetrójce podczas jazdy. Co do stóp to może skontaktuj się z velolab - nie wiem czy zwykły lekarz Ci coś pomoże.
michuss
| 22:20 poniedziałek, 17 sierpnia 2015 | linkuj Świetna wyprawa. Nie wiem co bardziej imponujące: dystans czy ilość zdobytych gmin? ;)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa alasi
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]