Info
Hej!Witam na moim blogu rowerowym :) Zostawilem z tyłu w
sumie: 53796.12 km
offroad: 2520.45 km
średnia: 23.21 km/h i jeszcze jestem za cienki aby smigac szybciej ;)
Pozdrawiam mxdanish
Wiecej o mnie.
Odwiedzone regiony
Statystyki
Ostatnie zdjęcia
44.03 km
02:32 h
Prędkość śr.: 17.38 km/h
Prędk. max.: 46.00 km/h
W górę: 674 m
CAD avg:
HR avg:
Temp.:20.0 °C
Kal.: 2028 kcal
Rower: Trek Goliat
Kilka wzgórz TPK zdobytych
Niedziela, 22 maja 2016 · dodano: 23.05.2016 | Komentarze 0
Po przepracowanej sobocie trzeba było się rozluźnić na rowerze. Planem było skorzystać z trasy znajomego, który mniej więcej podobnie przejechał dzień wcześniej. Nie wiedziałem jednak, że przejechał to lekkie nadużycie :)Zaczęło się spokojnie bardzo fajną drogą od Rumskiej Szmelty w stronę Pustek Cisowskich. Długi i namiętny podjazd o umiarkowanym nachyleniu i dobrej nawierzchni - zapowiadał się fajny trening. Potem w pustkach odbiłem w jakąś podrzędną drogę, z której odbiłem znowu w bok, tym razem w zarośnięty singiel. Na początku całkiem przejezdna ścieżka skończyła się na kładce nad strumieniem. Potem było źle :) Przedzieranie się przez krzaki przy 20% nachyleniu nie należało do przyjemności.
Na szczycie zaskoczenie - rampy, skocznie, rozjeżdżony singiel. Trafiłem na trasę zjazdowców, o której istnieniu nie miałem pojęcia. I na dodatek była na niej grupa szaleńców, która przy zawrotnych prędkościach skakała po tych drewnianych kładkach jakby grawitacja dla nich tymczasowo została wyłączona. Niesamowite... W życiu bym się na to nie odważył. Pełen szacun.
W poszukiwaniu dalszej trasy znowu trafiłem na zarośnięty ale przejezdny singiel, który po piaskowej ścianie (około 25% wg stravy) poprowadził mnie na nieoficjalny punkt widokowy (ławeczki, ślady po ognisku i grilu, puszki po piwie, heh). Widok muszę przyznać przedni. Zdjęcie tego nie oddaje.
Potem można rzec że zszedłem po równie ostrej ściance po piachu i korzeniach.
Dalej pojechałem znajomą mi trasą pod estakadą i po stronie gdyńskiej TPK zatoczyłem małą pętlę kończącą się długim i umiarkowanym podjazdem pod kładkę nad estakadą. Dobre miejsce na trening.
Dalsza część trasy już standardowa, podjazd pod Łężyce, i zjazd asfaltem do domu.
Gdyby nie te piaskowe, korzeniaste ścianki na których brakowało mi odwagi byłby to całkiem intensywny trening (chociaż w sumie pchanie roweru pod górki było również wyczerpujące :) )