Info

avatar Hej!
Witam na moim blogu rowerowym :) Zostawilem z tyłu w
sumie: 53796.12 km
offroad: 2520.45 km
średnia: 23.21 km/h i jeszcze jestem za cienki aby smigac szybciej ;)
Pozdrawiam mxdanish
Wiecej o mnie.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Odwiedzone regiony

Statystyki

Pogoda w Rumi

Ostatnie zdjęcia

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
634.50 km 23:45 h
Prędkość śr.: 26.72 km/h
Prędk. max.: 56.00 km/h
W górę: 2032 m
CAD avg: 75 HR avg:
Temp.:21.0 °C Kal.:14502 kcal

BBT o którym chciałbym zapomnieć...

Sobota, 20 sierpnia 2016 · dodano: 27.08.2016 | Komentarze 2

No i nadszedł ten wielki dzień. Dzień, w którym miałem się zmierzyć z konkretnym dystansem, swoją głową i łydami.
Wstałem wyspany, zjadłem śniadanko, wszystko na spokojnie, bez pośpiechu, rower przygotowany i sprawdzony, za oknem pogoda ok, zachmurzenie pełne, ciepło, bez deszczu ale na ulicach widać było ślady po nocnych opadach.
Razem z Gosią i Darkiem udaliśmy się z plecakami na prom aby dostać się na start. Zdaliśmy bagaże, przepaki i czekamy.

Paweł już jedzie od 2,5 godziny, Gosia ruszyła tuż przede mną, ja już przygotowany, oznakowany i czekam na sygnał dźwiękowy promu do startu. W mojej grupie jedzie Marcin i Leszek, których poznałem na Pięknym Wschodzie, mocni są i widzę że ich nastawienie jest bardzo bojowe. Postaram się z nimi zabrać o ile tempo nie będzie za mocne.

Startujemy punktualnie, przetaczamy się przez obrzeża miasta i wypadamy na trasę. Tempo rośnie, lecimy średnio grubo ponad 32-33 km/h. Trzymam się bez problemu ale wiem, że nie dam rady tak kręcić całego dystansu. Tu był mój pierwszy błąd, od którego wszystko pewnie się rozpoczęło. Do pierwszego punktu na 76 km wpadamy ze średnią 32km/h, po drodze wchłonęliśmy 3-4 wcześniejsze grupy. Za szybko cholera. Pogoda bardzo ok, bez słońca, lekki wiatr w twarz a na szosie wyraźne ślady deszczu który musiał spaść tuż przed naszym przejazdem. Krótka pauza w Płotach na pierwszym PK, pieczątka i jedziemy dalej. Leszek popędza start więc nie ma nawet 3 minut przerwy.

Jedziemy dalej. Kolejny punkt jest w Drawsku Pomorskim na 130 km, do setnego km dojeżdżam jeszcze z chłopakami ale wiem, że to jest ostatni odcinek z tą grupą, jest zdecydowanie za mocno, ostatnie kilometry miałem problemy aby nadążyć za grupą a przy okazji pojawił się tajemniczy ból w kolanie. Trochę się zmartwiłem ale miałem nadzieję, że jest to chwilowa niedogodność, więc zwolniłem mocno aby odsapnąć i do punktu dotoczyłem się sam w leniwym tempie. Robi się ciepło, słońce zaczyna palić, więc prognozy powoli się spełniają. Na punkcie robię dłuższą pauzę, zjadam kanapkę, spijam kawę, spotykam też Sławka z Włocławka i jak się okazuję jedziemy razem prawie do końca mojego przejazdu. Startujemy w parze. Tempo luźniejsze, więc nie mam problemu aby się trzymać a przy okazji 27-28 km/h w pełni mnie satysfakcjonuje w perspektywie ostatecznego wyniku.

Następne punkty Wałcz i Bydgoszcz można powiedzieć bez problemów, droga bardzo dobra, ruch akceptowalny, mimo spokojnego tempa mijamy kolejne osoby a minęło nas tylko kilku twardzieli którzy jadą solo i ich tempo było dużo mocniejsze. Odcinek do Piły - 97km poszedł spokojnie, później Bydgoszcz odcinek około 70km w większości po krajowej 10tce, która mimo zmierzchu dała możliwość równej jazdy.
Zmęczenie zerowe, spać się nie chce, tylko te cholerne kolano boli coraz mocniej. W Bydgoszczy zmieniam ustawienie roweru, obniżam siodełko i przesuwam je do przodu, pomaga ale nie eliminuje bólu. Zdobywam jakieś prochy, smaruję ketonalem ale jest słabo...

PK Toruń krótki odcinek nie kojarzę nic ciekawego oprócz bolącego kolana...

Następny PK w Dębie Polskim tuż za Włocławkiem. Jedziemy nocą, dobra droga, kończą się pagórki czyli miejsca gdzie na zjazdach odpoczywa mi noga. Jest zupełnie płasko i trzeba non stop kręcić, jedziemy ze Sławkiem w dwójkę, tempo nadal trzymamy założone i wszystko by było mega gdyby nie pieprzone kolano! W połowie drogi dopada mnie mały senny kryzys, zatrzymujemy się na chwilę na Orlenie, spijam kawę, parę minut leżymy na glebie i ruszamy dalej. Sławek spoko gość rozumie sytuację i mimo wszystko jedzie razem ze mną, głównie to on nas ciągnie choć i ja wychodzę na przód. Nie jest to taki problem bo wiatr w nocy zesłabł, droga jest dobra a czy z tyłu czy z przodu po płaskim kręcić trzeba stale. Zauważyłem też interesującą zależność, że leżąc na lemondce boli mnie zdecydowanie mniej, dziwne... Chyba trzeba się w przyszłości udać na bike fitting bo coś czuję że mam źle ustawiony rower i może to też się przyłożyło do mojej kontuzji.

W Dębie Polskim czeka na nas Janek Doroszkiewicz. Punkt bardzo ok, można się zdrzemnąć, zjeść popić ale nie siedzimy tam długo tylko ruszamy w dalszą drogę. Jak się okazało, dołącza tam do nas dwóch kolegów Sławka - Czarek i Tomek, również z Włocławka. Tomek jest mocny i stale podkręca tempo, nie jest to dobre dla mojej nogi. Następny PK Gąbin bardzo krótki, zaledwie 36 km, nawet nie pamiętam kiedy go przejechaliśmy, ale te szarpane tempo coraz mocniej daje mi w kość.
Od Gąbina do Żyrardowa ruszamy w upale, lecz po paru km łapie nas deszcz. Grupa staje aby się schować pod wiatą a ja się delektuję chłodnym deszczykiem i jadę powoli dalej. Doganiają mnie oczywiście po 15 km ale to nic bo zauważyłem że jak jadę sam to zdecydowanie mniej boli mnie noga, być może podświadomie się oszczędzam. PK Żyrardów 15 minut postoju i ruszam sam. Grupa mnie dochodzi ale nie wyprzedza, mimo że naumyślnie jadę wolno i chciałem ten odcinek do Białobrzegów przejechać sam. Tuż za Grójcem zostaję z tyłu ponieważ padła bateria w garminie i musiałem zahaczyć o lokalny sklepik. Zaczynają się znowu górki ale tym razem każdy podjazd to już jest męczarnia a zjazd nie daje wystarczającego odpoczynku od bólu i coraz bardziej myślę o rezygnacji. Na nawet małych podjazdach w kolanie odczuwam bolesne kłucia, tak mocne że aż mi drętwieje noga.

W Białobrzegach postanawiam dotoczyć się do Iłży. Jest to duży PK, gdzie skończę moją przygodę z BBT. Miałem w planach robić częste przerwy i w ten sposób jakoś dokręcić do tego 700 km. Niestety 10km za Białobrzegami poddaję się.
Nie ma to sensu, od 100km jadę jedną nogą, a gdzie jeszcze podjazdy przed Ustrzykami...
Dzwonię do sędziego i informuję o decyzji, w odpowiedzi otrzymuję info że muszę się jakoś dostać do Ustrzyk bo przecież muszę zdać urządzenie GPS. WTF?? Myślałem,. że chociaż w niewielkim stopniu otrzymam pomoc aby dostać się na jakiś PK, ale nic z tego.
No cóż, nie komentuję i idę z powrotem do PK Białobrzegi.
Miałem mega farta bo widzę jadący wóz chłopaków z Włocławka, Mariusz spoko gość, pakuje rower na bagażnik i zabiera mnie do Iłży. Jestem uratowany...

W Iłży spędzam 8h w oczekiwaniu na transport do Ustrzyk, zabiera mnie tam żona Rafała, który też zrezygnował z ukończenia wyścigu.
W Ustrzykach jestem około 8, przebieram się, jem co nie co, wsiadam w autobus do Rzeszowa o 10:00 i już o 7 rano jestem w Gdyni...

Jestem wściekły, zły, wkurwiony, zmartwiony, sam już nie wiem i na to wszystko kuleję...
Całą drogę do Gdyni myślałem o tym zakichanym kolanie i mojej własnej głupocie, która się do tej sytuacji przyczyniła. Mam nauczkę na przyszłość, jechać tylko swoje, jakbym tak zrobił to bym pewnie ukończył...


Gminy: 48
Golczewo, Płoty, Resko, Łobez, Drawsko Pom., Kalisz Pom., Mirosławiec, Szydłowo, Piła, Kaczory, Miasteczko Krajeńskie, Białośliwie, Wyrzysk, Sadki, Nakło nad Notecią, Białe Błota, Nowa Wieś Wlk, Solec Kujawski, Wielka Nieszawka , Toruń, Aleksandrów Kuj wiejski, Raciążek, Waganiec, Lubanie, Włocławek wiejski, Włocławek miejski, Nowy Duninów, Łąck, Gąbin, Sanniki, Iłów, Rybno, Młodzieszyn, Sochaczew wiejski, Sochaczew miejski, Teresin, Wiskitki, Żyrardów, Radziejowice, Mszczonów, Żabia wola, Pniewy, Grójec, Bielsk Duży, Goszczyn, Promna, Białobrzegi, Stara Błotnica

Kategoria 3. 100-?, Gminy, Imprezy


Komentarze
Mlynarz
| 09:44 sobota, 3 września 2016 | linkuj Halo BIKEstats.pl! :D

Pokażcie, że potraficie pomóc! :-)

O, jak dawno mnie tu nie było. Ale jak miło wrócić na strony serwisu, który tak uwielbiam! :-)

Dziś piszę trochę jako żebrak (ale ekskluzywny, bo żebrzę w szczytnym celu), no i występuję w roli spamera (by dotrzeć do maks. liczby osób na BS).

Proszę Cię o wsparcie pewnej rowerowej akcji!
Szczegóły na:
100 km rowerem dla serca Ignasia

W ramach zbiórki pieniążków na operację serduszka jeszcze nienarodzonego Ignasia przejeżdżam w niedzielę 4. września traskę ponad 100 km. Udział w tym wydarzeniu zadeklarowali jeszcze JPbike oraz Mors!

Jak możesz pomóc?
1. Proszę odwiedź stronę z wydarzeniem
2. Wesprzyj zbiórkę jakąkolwiek kwotą - każda złotówka ma znaczenie!
3. Podaj temat dalej
4. Zachęć swoich znajomych do wsparcia Ignasia

Zbiórka będzie prowadzona do 11. września (być może nieco zostanie przedłużona).

Już teraz pięknie Ci dziękuję!

Warto jest pomagać!

Do zobaczenia na trasie! :-)

Pozdrawiam!
dodoelk
| 13:44 wtorek, 30 sierpnia 2016 | linkuj Głowa do góry, znajdź przyczynę i za dwa lata znów staniesz na rampie promu bogatszy w doświadczenia
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa miusi
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]