Info

avatar Hej!
Witam na moim blogu rowerowym :) Zostawilem z tyłu w
sumie: 53796.12 km
offroad: 2520.45 km
średnia: 23.21 km/h i jeszcze jestem za cienki aby smigac szybciej ;)
Pozdrawiam mxdanish
Wiecej o mnie.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Odwiedzone regiony

Statystyki

Pogoda w Rumi

Ostatnie zdjęcia

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
506.44 km 19:57 h
Prędkość śr.: 25.39 km/h
Prędk. max.: 64.00 km/h
W górę: 2412 m
CAD avg: HR avg:
Temp.:8.0 °C Kal.: 9247 kcal
Wspólnie z:

Ultramaraton Piękny Wschód 2017 - czyli 320km bez szprychy :)

Sobota, 29 kwietnia 2017 · dodano: 02.05.2017 | Komentarze 0

Pierwsze ultra w 2017 - standardowo Piękny Wschód, jadę tam po raz drugi. Jak co roku trasa jest inna więc dodatkowo łakomym kąskiem jest trochę nowych gmin które wpadną do kolekcji.
Jadę z Ełku z Pawłem i Gosią więc mam mniejszy dystans, większy luz i tym samym jestem na miejscu wcześniej niż zwykle. Pogaduchy, odprawa, piwko, kolacja, ostatnie przygotowania i spanko. Noc słabo przespana, jak to na sali spory ruch, głośno i finalnie wyszło kilka h snu mniej niż być powinno. Budzę się jednak bez problemu i nawet wyspany. Śniadanko na szybko i w trasę.
Jest zimno, całą noc padało więc drogi mocno mokre i na dodatek od rana wieje silny zachodni wiatr. Nie będzie komfortowo więc ubieram się ciepło.
Startuję w Pawłem i Mariuszem z zamiarem spokojnej równej jazdy. Tak też ruszamy.

PK 1 Żółkiewka po 100km pękł sprawnie, na rozmowach, w kilkuosobowej grupie, punkt zaopatrzony świetnie, zacząłem się zastanawiać czy ciągnięcie wszystkich żeli i bananów to był dobru pomysł :/ Cały czas jest mokro a wiatr jest na tyle silny że nawet ja czuję że muszę mocno trzymać kierownicę.
PK 2 Józefów, kolejne 80km za nami. Jest nieźle. Po drodze mijamy kilka osób z wcześniejszych grup, a nas mija kilku solistów :) na 140km oczekiwany podjazd za Szczebrzeszynem, nastawiałem się na mordęgę ale poszło gładko. Potem bardzo ostry zjazd i od tego momentu jedziemy już tylko z Pawłem. Mariusz odpuścił na górce o mocno został. Od początku mówił że górki to nie jego domena (moja z resztą również)
Od połowy drogi jest już sucho i nie pada. Wieje ciągle.
PK 3 Horyniec Zdrój (70km). Zaraz po opuszczeniu Józefowa pech, szlag mi trafia szprychę z tyłu. Koło dostało bicia ale na razie jest około 1cm. Czuję pod tyłkiem ale jadę dalej wykręciwszy z pomocą Pawła szprychę, tylko nypel został luzem w komorze.
Od tej chwili zaczęła się asekuracja na dziurach i na zjazdach, hamowanie tylko przednim i psychiczna mordęga - wytrzyma czy nie wytrzyma. W końcu jeszcze ponad 320km drogi przed nami.
Tempo trochę spadło jednak starałem się nie spowalniać zbyt mocno Pawła aby nie wydłużać jazdy. Stan koła stale nadzorował Paweł.
Horyniec - duży punkt, zjedliśmy obiad, napełniliśmy bidony i w sumie szybko pojechaliśmy dalej.
PK 4 Tyszowce (około 77km). Najpiękniejszy odcinek trasy. Mega lasy, strumienie, oczka wodne w lesie, jakieś starorzecza, no i górki. Nie mocne górki ale takie 1-2% ale 3-4 km. Jak to Paweł określił 'męczynogi'.
Wiatr się uspokoił niemalże zupełnie i czekamy aż zacznie dmuchać od południa (wg prognoz)
PK 5 Hrubieszów (27km) - najkrótszy odcinek, przejechaliśmy go sprawnie. Na miejscu przy stadionie gulasz (jak w zeszłym roku), mega krótka pauza i dalej w drogę.
PK  6 Wierzbica (78km). Z Hrubieszowa ruszamy z grupą. Jest mocniej, szybciej przy sprawnych zmianach kmy uciekają. Ja mam jednak znowu pecha. Po ciemku wpadam w dziurę i bicie się powiększa. Ja nie mogę ryzykować, jestem zbyt blisko mety więc zdecydowałem się zwolnić i odpaść od grupy. Paweł mimo moich namów zostaje ze mną. Czuję się obciążeniem ale skoro tak chce to jego decyzja ;) Nie ukrywam że jest mi miło :P
Przed Chełmem pokonujemy te upierdliwe górki a potem jest już płasko.
Meta  Parczew (72km) Jedziemy sami. Pawła trochę muli, dopada nas ogólne znużenie i zanurzamy się w cholernym odliczaniu km a potem metrów do mety. Idzie wolno jak krew z nosa. Jest chłodno, pojawiają się mgły o świcie i już od jakiegoś czasu nie jest zbyt przyjemnie. Na to wszystko 45km przed Parczewem trafia się ponad 20km beznadziejnego asfaltu co jeszcze zwiększa nasze zmęczenie i dobija głowę. Ja przy każdej dziurze ze stresu robię w gacie bo nie wiem czy koło dojedzie.
Dojechało :) Nie wiem czy będzie do wycentrowania ale to zostawię fachowcom.

Podsumowując, jechaliśmy spokojniej niż w zeszłym roku, ale:
- nie miałem żadnego kryzysu zdrowotnego, górki jakoś pokonywałem w miarę bezboleśnie
- dupa na nowym siodle zajebiście, bez smarowania i bez żadnych dolegliwości
- kolano przetrwało bez awarii i bez większych bóli, ćmiło jedynie do pierwszych 150km
- przy spokojnej jeździe dużo więcej zakodowałem krajobrazów i ciekawych odcinków niż w zeszłym roku, z którego to pamiętam jedynie zmęczenie
- najbardziej ucierpiała lewa dłoń, ale wydaje mi się że głównie przez to że tylko ona hamowała przez ponad 320 km
- stopy akceptowalnie

Dużo jadłem kanapek, sporo piłem ale to chyba dobrze.
Porównując z 2016 netto dłużej o godzinę ale brutto krócej o 5 minut :P
Tak naprawdę jeszcze nie jechałem takiego dystansu z mniej niż 2h przerwy, czyli da się.


+18 gmin:
Bełżec, Narol, Horyniec-Zdrój, Lubaczów teren miejski, Lubaczów obszar wiejski, Cieszanów, Susiec, Józefów, Nielisz, Rudnik, Żółkiewka, Rybczewice, Piaski, Mełgiew, Wólka, Spiczyn, Ludwin, Ostrów Lubelski


Kategoria 3. 100-?, Gminy, Imprezy


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa nogei
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]