Info
Hej!Witam na moim blogu rowerowym :) Zostawilem z tyłu w
sumie: 53796.12 km
offroad: 2520.45 km
średnia: 23.21 km/h i jeszcze jestem za cienki aby smigac szybciej ;)
Pozdrawiam mxdanish
Wiecej o mnie.
Odwiedzone regiony
Statystyki
Ostatnie zdjęcia
Wpisy archiwalne w miesiącu
Kwiecień, 2015
Dystans całkowity: | 1033.63 km (w terenie 208.00 km; 20.12%) |
Czas w ruchu: | 45:20 |
Średnia prędkość: | 22.80 km/h |
Maksymalna prędkość: | 63.00 km/h |
Suma podjazdów: | 4702 m |
Maks. tętno maksymalne: | 83 (42 %) |
Maks. tętno średnie: | 139 (70 %) |
Suma kalorii: | 43370 kcal |
Liczba aktywności: | 21 |
Średnio na aktywność: | 49.22 km i 2h 09m |
Więcej statystyk |
165.68 km
09:36 h
Prędkość śr.: 17.26 km/h
Prędk. max.: 40.00 km/h
W górę: 1377 m
CAD avg:
HR avg:
Temp.:8.0 °C
Kal.: 6906 kcal
Rower: RIP - Merida składak
Harpagan
Sobota, 18 kwietnia 2015 · dodano: 18.04.2015 | Komentarze 4
Dziewiczy rejs na Harpaganie i od razu na głęboką wodę. Dystans 200km, 20 checkpointów, i piaszczyste drogi Kociewia...Na miejscu pojawiłem się dzień wcześniej, aby spotkać się z Pawłem, Gosią i może poznać nowe gęby ;) Od razu po przyjeździe impreza wydała się 'swojska', fajny klimat, spanie na sali gimnastycznej, piwko wieczorne, pogaduchy i kilka godzin snu.
Pobudka o 5 rano, ponieważ start naszej grupy został zaplanowany na 6:30, szybkie śniadanko, ubrany, zwarty i gotowy poszedłem po rower a tu deszcz... i to całkiem nie mały. Cóż, nikt nie mówił, że będzie lekko.
Start zgodnie z planem i wspólnie podjętą decyzją zaczęliśmy od punktów na północy (większość organizator rozlokował na południe od startu). Pierwsze kilometry w chlapie, błotku i piachu więc i rower od razu zaczął rzęzić, pięknie się zapowiada nie ma co, pocieszające jest to że nie tylko u mnie się to dzieje :P
Pierwszy punkt poszedł całkiem sprawnie, z resztą nie byliśmy osamotnieni w tym wyborze, potem już odskoczyliśmy od reszty i pojechaliśmy swoimi drogami. Jak tylko pogoda się poprawiła od razu przyjemniej się jechało, nawet wiatr jeszcze nie zdążył popsuć nam humorów. Kolejne punkty wpadały bez większych przygód, no może z wyjątkiem spotkania z wyjątkowo dużym dogiem przy gospodarstwie. Tempo mieliśmy spokojne, ale równe, punkty również znajdowaliśmy raczej bez problemów, jedynie męczące były coraz częstsze drogi piaszczyste na leśnych przecinkach oraz padający sporadycznie deszcz lub deszcz ze śniegiem.
Oczywiście nie ma imprezki bez małej wtopy sprzętowej, nie pamiętam w jakiej wiosce to było ale nage usłyszałem cichy brzęk i hamulce odmówiły współpracy. Okazało się, że wypadła zawleczka od klocków w hydraulikach a wraz z nią jeden klocek wylądował na ziemi. Jak to się stało? Nie mam pojęcia... Na szczęście Gosia znalazła kawałek drutu którym przymocowałem klocki i z taką prowizorką dojechałem już do końca.
Po 6 godzinach zaczynaliśmy odczuwać braki w napojach więc zdecydowaliśmy nadłożyć drogi o zajechać do miejscowości Osie. Szybkie zakupy, mała pauza i dalej w drogę. Na następnym punkcie za zakupami do naszej skromnej grupki dołączył kolega więc od tego momentu jechaliśmy już w czwórkę.Od tego samego punktu nasza podróż skierowała się na północ więc przez same lasy i pod 'lekki wiaterek' ;)
25km przed bazą, zaczynaliśmy liczyć czy aby zdążymy się wyrobić w limicie czasowym i w efekcie zrezygnowaliśmy z kolejnego punktu, a na już sam koniec odskoczyłem od grupy aby na spokojnie zmieścić się w czasie.
Było kilka ciekawych punktów, pod starym wiaduktem kolejowym (tam tez spotkałem rehailitantów Szymka), czy też przy starej kładce niedaleko Kasparusa a poza tym ogónie świetna impreza.
Czas netto: 9:36,17
Czas brutto: 11:50,47
Punkty kontrolne: 15/20
Punkty wagowe: 48/60
Noga podawała spokojnie, więc wiem, że można lepiej pojechać jednak jak na pierwszy raz - jestem zadowolony.
Po wszystkim wciągnąłem spaghetti, opiłem się coli, zapakowałem rower do auta i fruuu do domu. Trochę było żal opuszczać zwłaszcza że zapowiadała się mała imprezka ale trzeba było cisnąć do domu :) Następnym razem nie odpuszczę :)
Nocleg na sali w Kaliskach© mxdanish
Punkt kontrolny pod wiaduktem kolejowym w okolicach Libichowa© mxdanish
Oczywiście selfie© mxdanish
Jedna z wielu piaszczystych dróg lesnych© mxdanish
Moi towarzysze niedoli na Harpaganie© mxdanish
22.98 km
00:59 h
Prędkość śr.: 23.37 km/h
Prędk. max.: 32.00 km/h
W górę: m
CAD avg:
HR avg:
Temp.:4.0 °C
Kal.: 1003 kcal
Rower: RIP - Merida składak
Praca
Piątek, 17 kwietnia 2015 · dodano: 18.04.2015 | Komentarze 0
Minimum i to w deszczu...
38.30 km
01:36 h
Prędkość śr.: 23.94 km/h
Prędk. max.: 35.00 km/h
W górę: m
CAD avg:
HR avg:
Temp.:7.0 °C
Kal.: 1725 kcal
Rower: RIP - Merida składak
Praca plus mały plus
Czwartek, 16 kwietnia 2015 · dodano: 18.04.2015 | Komentarze 0
Niewiele - tylko praca z małym plusikiem oraz ostateczne zakupy przed Harpaganem.
26.16 km
01:09 h
Prędkość śr.: 22.75 km/h
Prędk. max.: 32.00 km/h
W górę: m
CAD avg:
HR avg:
Temp.:8.0 °C
Kal.: 1110 kcal
Rower: RIP - Merida składak
Deszczowo
Środa, 15 kwietnia 2015 · dodano: 15.04.2015 | Komentarze 0
Do pracy najkrótszą drogą, znowu wieje (już zaczyna mi być wszystko jedno :/ ) Po pracy wystartowałem i zaczęło padać, więc szybko ubrałem ortalion i praktycznie w lini prostej do domu. Nie pojeździłem dziś zbyt wiele.
58.82 km
02:46 h
Prędkość śr.: 21.26 km/h
Prędk. max.: 53.00 km/h
W górę: 545 m
CAD avg:
HR avg:
Temp.:7.0 °C
Kal.: 2840 kcal
Rower: RIP - Merida składak
Praca i powrót przez TPK
Wtorek, 14 kwietnia 2015 · dodano: 14.04.2015 | Komentarze 0
Do pracy z małym plusem, nie ma co pisać ;)Kolejny dzień wieje a prognozy mówią o deszczach w godzinach wieczornych.
Po pracy plan był taki aby wrócić lasem. Tym razem postanowiłem wydłuzyć standardową traskę i do TPK wjechać dopiero przy Gdańskim AWFie. Do Żabianki starałem się dojechać unikając głównej drogi, więc zdarzało się, że przez przypadek kluczyłem po bocznych ślepych uliczkach, lub natrafiałem na nieciekawe dziurawe gruntówki.
Przy AWFie do lasu i od razu w górę. Jechałem spokojnie, ponieważ z czasów studenckich, kiedy niemalże codziennie tędy biegałem, pamiętam, że nawierzchnia jest sypka a górka dość ostra :) No cóż, górka była niezła, lekko się zasapałem ale pokonałem.
Dalej pięknymi drogami leśnymi do Reja i wzdłuż obwodnicy do Karwin, gdzie musiałem przejść przez tory nowej lini SKM i ulicami przejechać osiedle, aby znowu wjechać o lasu już na znanym mi szlaku przy nasypie kolejowym.
Do Witomina bez zmian i do Rumi podobnie. Jedynie mijałem smutne krajobrazy rozrytych przez ciężkie maszyny pracujące przy wycince drzew, szlaków rowerowych.
Panowie nie dbają o szlaki pieszo rowerowe, oj nie dbają... a szkoda, bo są one wyjątkowe i aż się chce tu jeździć. Dziś musiałem momentami walczyć z rowami po masywnych bieżnikach i rozrytą ziemią.
Dojeżdżając do Rumi zaczęło kropić ale nieznacznie. Wiatr niestety nie ustał :)
33.21 km
01:29 h
Prędkość śr.: 22.39 km/h
Prędk. max.: 38.00 km/h
W górę: m
CAD avg:
HR avg:
Temp.:7.0 °C
Kal.: 1575 kcal
Rower: RIP - Merida składak
Koszmarny wiatr
Poniedziałek, 13 kwietnia 2015 · dodano: 13.04.2015 | Komentarze 1
Wieje od soboty wieczora, dziś jest apogeum, wiatr z północy/północnego zachodu dmucha z prędkością momentami do 70-80 km/h.Do pracy z wiatrem węc lekko sobie dojechałem jednoczesnie uciekając przed deszczem. Do pracy dojechałem w pierwszych kroplach deszczu.
Po pracy wmordewind, a że średni blat nie przyjął nowego łańcucha, musiałem się kulać na dużym. Kadencja 50-60 i chamska siłówka.
Dojechałem do sklepu, kupiłem blat a przy okazji.. nowy łańcuch i kasetę do szosy ;) rabaty czynią cuda ;)
Do domu ze sklepu już z wiaterkiem więc zupełnie przyjemnie. Dziś montaż sprzętu czeka wieczorem a jutro być może las :)
29.20 km
01:14 h
Prędkość śr.: 23.68 km/h
Prędk. max.: 33.00 km/h
W górę: m
CAD avg:
HR avg:
Temp.:5.0 °C
Kal.: 1363 kcal
Rower: RIP - Merida składak
Praca i przymusowy koniec
Piątek, 10 kwietnia 2015 · dodano: 13.04.2015 | Komentarze 0
Do pracy z minimalnym nadłożeniem drogi, a po pracy miało być łużej. Niestety po 10km dostałem telefon że z młodym źle się dzieje więc trzeba było zawracać do przedszkola. Okazało się, że weekend został spędzony w szpitalu....Piękna pogoda na zewnątrz a my się kisiliśmy w salce, ale cóż, na to wpływu nie mamy...
72.40 km
02:37 h
Prędkość śr.: 27.67 km/h
Prędk. max.: 47.00 km/h
W górę: 273 m
CAD avg: 78
HR avg:
Temp.:5.0 °C
Kal.: 1636 kcal
Rower: 2Danger ex. Spec
Dwie pętelki na koniec pobytu w Ełku
Wtorek, 7 kwietnia 2015 · dodano: 07.04.2015 | Komentarze 0
Bez większego planowania udało się ugadać się z Pawłem na krótki wypad na kołach po jego pracy na 17:45 więc po obiedzie postanowiłem pokręcić się jeszcze po okolicy.Na początku całkiem przyjemnie, w miarę ciepło i sucho ino wieje dość mocno z zachodu. Jako, że miało być lekko, udałem się krajową 16-tką do Ruskiej Wsi (sporo aut lecz bardzo miło się jechało mimo wiatru w twarz), tam odbiłem na Mostołty podrzędną drogą, wąską, niezbyt równą - dało radę jechać. W Mostołtach na Szarejki znaną już drogą i do Ełku.
Dotarłem na miejsce spotkania, na zegarku 17:15 więc jestem pół godziny przed czasem. Pogoda się psuje więc udałem się do MOSu odwiedzić starych kumpli i zamienić dwa słowa z trenerem. Fajnie się gadało ale krótko ;) Trzeba jechać dalej.
Na miejscu zbiórki czekałem chwilkę i zza zakrętu wyskoczył Paweł :) Ostatnie szlify sprzętowe i w drogę.
Na asfalcie pojawiają się pierwsze krople a zanim przejechaliśmy 2 km pada już całkiem konkretnie. Spod kół zaczyna chlapać, ale nie rezygnujemy. Czas się okroił, więc wybieramy znaną pętlę Selmęt Wlk.
Do Sędek jeden za drugim, dałem się dogrzać Pawłowi i przejechałem na czele, potem już obok oczywiście gadając jak babki u fryzjera ;)
Pętla bez spinki, spokojnie przekręcona. Na sam koniec 8km przed domem guma... cholera wie co się dzieje z moją oponą (druga guma dziś) bo nic nie znaleźliśmy a powietrze ucieka. Ciemno się robiło więc wspólnymi siłami szybki pitstop na pożyczonej dętce i do domu.
Wstępnie dograliśmy się na Harpagana na następny weekend więc znowu będzie okazja pogadać, tylko tym razem na trochę dłużej ;)
Czas wracać do Rumi, pogoda nie dopisała podczas pobytu w Ełku, jeden z najsłabszych moich wypadów do domu jeśli chodzi o wycieczki rowerowe, ale cóż, zima dopisała więc cały rok wspaniale być nie może ;)
53.50 km
01:46 h
Prędkość śr.: 30.28 km/h
Prędk. max.: 47.00 km/h
W górę: 283 m
CAD avg: 80
HR avg:139
Temp.:6.0 °C
Kal.: 2777 kcal
Rower: 2Danger ex. Spec
Dwa jeziora świątecznie
Poniedziałek, 6 kwietnia 2015 · dodano: 06.04.2015 | Komentarze 0
Trochę się rozpogodziło więc postanowiłem skorzystać z pogody i pokręcić ponownie po okolicy. Kierunek znowu Selmęt Wlk. a potem Ełckie. Dwa jeziora.Super się jechało... z wiatrem :) Od Wiśniowa trochę mnie przedmuchało :)
Mimo wszystko bez większej spiny udało się w miarę dociągnąć dobrą średnią. NA koniec zawitałem do MOSu ale puuuusto :)
Może jutro się jeszcze przed wyjazdem uda parę kilometrów wykręcić a potem znowu do Rumi i szara rzeczywistość nas przywita ponownie.
40.58 km
01:20 h
Prędkość śr.: 30.43 km/h
Prędk. max.: 37.80 km/h
W górę: 157 m
CAD avg: 83
HR avg:139
Temp.:1.0 °C
Kal.: 1231 kcal
Rower: 2Danger ex. Spec
Pętla Selmęt Wielki
Piątek, 3 kwietnia 2015 · dodano: 04.04.2015 | Komentarze 0
Wreszcie w Ełku.Wydawało się, że odpocznę od wiatru ale chyba przywlokłem go ze sobą z Rumi ;)
Wieje, trochę popaduje deszcz i śnieg ale okazało się, że pierwszy dzień nie był taki zły. Nawet słoneczko poświeciło w ciągu dnia, jednak za dużo miałem zajęć aby wcześniej wyskoczyć na rower.
Sprzęt złożyłem, wyczyściłem i przygotowałem do jazdy dopiero o 21:30 :/ Długo się zastanawiałem, czy jechać o tej porze, zwłaszcza że termometr pokazując 1 st C na plusie nie zachęcał do jazdy szosowej...
W końcu zebrałem się w sobie, zebrałem dupsko w troki i wyruszyłem na standardową inaugurację pobytu w Ełku pętlą dookoła Selmętu Wlk.
Na drogach pusto, bo święta, późno itd. Sucho - bo wiatr skutecznie wysuszył nawierzchnię.
Do Sędek z bocznym sprzyjającym, pięknie się jechało po 16-tce, w Sędkach na Sypitki, pogorszyła się nawierzchnia ale nadal zjadliwa no i wiało w plecy. Tym sposobem pierwsze 20km jadąc spokojnie średnia 32 km/h.
Od Sypitek do Wiśniowa, częściowo kiepska nawierzchnia (nie zanotowałem tego wcześniej bo w sumie na MTB tego nie czuć a na szosie momentami plomby chciały wypaść ;) ), wiatr przestał sprzyjać więc i jechało się ciężej.
Do Ełku już dojechałem spokojnie.
Uwielbiam tą trasę jak jest jasno, bo Selmęt Wlk. przywołuje wspaniałe chwile mojego dzieciństwa spędzone na rybach, plażach, pod namiotami, na obozach itd. itd.
Ubrany byłem ciepło ale cohones i tak zmarzły najbardziej. Poza tym bardzo zadowolony że ruszyłem dupsko przed świątecznym obżarstwem.